Trwa wczytywanie...

 


Impresjoniści, Rembrandt i inni

  • Opublikowano ›
    6 marca 2015
  • Autor ›
    Bogdan Twardochleb
  • Medium ›
    Kurier Szczeciński
Powiększ

Wystawa "Wojciech Gerson i jego szkoła" w Muzeum Narodowym przy Wałach Chrobrego nie jest wielka. Zaaranżowana w ciekawej kolorystyce ścian, pozwalającej skupić się widzowi, proponuje kilka obrazów znanych z podręczników historii i więcej takich, które chce się zachować w pamięci. Wszystkie pochodzą z kolekcji szczecińskiego muzeum.

Wystawa jest zaiste historyczna, bo pierwsza dedykowana przez muzeum Towarzystwu Przyjaciół Muzeum Narodowego. Z końcem ubiegłego roku towarzystwo zainaugurowało działalność mecenasowską. Ze składek swoich członków kupiło obraz Augusta Ludwiga Mosta (1807-1883) "Portret rodziny Kühn" i przekazało do muzeum. Jest to kolejny obraz tego artysty w Szczecinie. Most był szczecinianinem, mieszkał przy dzisiejszej ulicy Podgórnej, jest najciekawszym artystą szczecińskim i pomorskim XIX wieku.

***

Towarzystwo, nawiązując do istniejącego w czasach niemieckich Szczecińskiego Towarzystwa Muzealnego i podobnych towarzystw, działających dziś bardzo licznie, gromadzi mieszkańców Szczecina chcących współtworzyć szczecińską kolekcję sztuki. Jego prezesem jest Edward Osina, prezes firmy Calbud.

Towarzystwo chce kupić kolejny obraz, a mianowicie monumentalną i - jak czytamy - pełną patosu akademicko-historyczną kompozycję Wojciecha Gersona (1831-1901) "Bez ziemi. Pomorzanie wyparci przez Niemców na wyspy Bałtyku". Czy to dobry wybór? Obraz ma bez wątpienia wartość muzealną, całym sobą należy do XIX wieku. Będzie ciekawy dla ilustrowania ówczesnego malarstwa historycznego i dla opowieści o duchu narodowym. Pewno różnie będzie interpretowany, czego dowodzą prezentowane na wystawie, a nim właśnie inspirowane, instalacje wideo autorstwa studentów szczecińskiej Akademii Sztuki. Przed ścianą, na której są wyświetlane, ustawiono fotele. Można zasiąść i patrzeć. Warto.

***

Kim był Wojciech Gerson? Instytucją. Studiował w Warszawie, Petersburgu i Paryżu, wędrował z przyjaciółmi po ziemiach polskich, szkicował scenki z życia ludu. Był czołowym polskim malarzem akademickim drugiej połowy XIX wieku, ilustratorem, pedagogiem, publicystą, tłumaczem dzieł Leonarda da Vinci, autorem haseł do encyklopedii, niestrudzonym uczestnikiem warszawskiego życia artystycznego. Współtworzył Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych i był jego wiceprezesem. Corocznie miał w Zachęcie swoje wystawy, a poza tym wystawiał w Petersburgu, Lublinie, Krakowie, Wiedniu, Moskwie, Berlinie, Paryżu, Londynie, Los Angeles.

Wykładał teorię i historię sztuki w Zakładzie Szmita dla Kobiet, prowadził własną pracownię, uczył w Szkole Rysunkowej. Wśród jego uczniów byli: Józef Chełmoński, Edward Okuń, Józef Pankiewicz, Władysław Podkowiński, Leon Wyczółkowski. Dzięki niemu mistrzowsko opanowali warsztat, a porzuciwszy akademizm, dali się uwieść nowinkom schyłku XIX wieku: impresjonizmowi, secesji, symbolizmowi. Miał o to do nich pretensje, wyrzucał, że bezkrytycznie ulegają modom, nie broniąc artystycznej wolności. Był mistrzem różnych technik, uprawiał "malarstwo historyczne o patriotyczno-dydaktycznej wymowie", współtworzył narodowe mity. Był jawnie antygermański, między innymi także dlatego, że mieszkając w Warszawie, pod zaborem rosyjskim, nie mógł być jawnie antyrosyjski. Malował obrazy religijne, portrety, pejzaże, kochał Tatry. Na wystawie są cztery jego obrazy: holenderski "Pejzaż z wiatrakiem", "Ruiny zamku Bobrowniki nad Wisłą", "Przed dworkiem" i teatralna, tkliwa i sentymentalna, największa formatem i najbardziej znana "Przysięga na szarotkę".

***

Już na początku wystawy jest "Widok na Raguzę" Edwarda Okunia, przedstawiciela secesji. Okuń często jeździł do Włoch, a w międzywojniu do Jugosławii. Inspirowały go tamte kolory, przestrzeń i światło. Widać to w pięknie zakomponowanym, ujętym w ramy nieba, ziemi i cyprysów "Widoku na Raguzę".

Oto jasne miasto, położone na wysuwającym się w morze półwyspie. Jego kolory odbijają się w sfalowanej wodzie, opierają o chmury. Wydaje się, że widok jest pocztówkowy, a jednak...? Okuń fascynował się sztuką Japonii. Ślad tego jest w jego obrazie: rysunku cyprysów, ornamencie, mgle.

A Raguza? To Dubrownik w Dalmacji.

Tuż obok obrazu Okunia są bretońskie pejzaże Wacława Żaboklickiego, artysty związanego z impresjonizmem, melancholijnie eksponujące czerń. Dalej jest Wacław Pankiewicz i jego mroczna "Droga z Saint Tropez", inspirowana - jak czytamy - twórczością Cezanne'a, oraz holendersko-modernistyczna "Martwa natura z karczochem" (cóż za wspaniały tytuł!).

Intrygujące są obrazy Władysława Podkowińskiego: impresjonistyczne "Łąki" pełne światła z charakterystycznie malowanymi koronami drzew i symboliczna "Przechadzka po lesie" będąca przypowieścia o życiu. Na obrazie są dwie kobiety i dziecko. Idą przez las, od światła w stronę mroku, nie widać ich twarzy.

Dużo jest na wystawie obrazów impresjonistycznych, wśród nich pejzaże Jana Stanisławskiego. "Las" i "Dziewczyna" Leona Wyczółkowskiego, wreszcie bardzo ciekawy "Krajobraz", a zwłaszcza niewielkie formatem "Studium świątyni Eskulapa w Rzymie" Aleksandra Gierymskiego, z połyskami kolorów w sfalowanej wodzie. Przy tym małym obrazie trzeba się zatrzymać. Za nim są dwa znane obrazy Józefa Chełmońskiego: "Zjazd przed karczmą" i "Sprzedaż konia". Niespodzianką jest ciekawie zakomponowany "Pejzaż morski" Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej.

Na osobnej ścianie kurator wystawy umieścił portrety i obrazy historyczne, bliskie akademizmowi Gersona. Jest wśród nich znany z podręczników obraz Cypriana Dulczyńskiego "Kościuszko uwalniany z więzienia przez cara Pawła I". Obok nich są dwie rzeźby Teodora Rygiera z wdzięcznym "Portretem męskim" z białego marmuru. Rzeźby są też pośrodku sali.

***

Kto pójdzie na tę wystawę, na pewno zajrzy do pomieszczenia, w którym jest tylko "Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta. W dwóch pierwszych dniach jego prezentacji kolejka chętnych, by go zobaczyć, była bardzo długa. Obraz wyeksponowany jest w bardzo mrozcnej aranżacji. Czy w tym wypadku to dobry pomysł?

Pejzaż jest niewielki. Wpatrywaniu się w niego nie sprzyja wysokość, na jakiej został powieszony, ani oświetlenie. Trudno na przykład dostrzec sposoby malowania Rembrandta, owo - jak pisała Anna Król - "rzeźbienie w strukturze malarskiej".

W każdym razie obraz trzeba zobaczyć. Nie szkodzi, że ktoś widział bardziej znane obrazy Rembrandta w Muzeum Domu Rembrandta w Ermitażu, Luwrze czy berlińskiej Gemäldegalerie, gdzie doskonałych Rembrandtów jest siedem. Ale "Pejzażu z miłosiernym Samarytaninem" tam nie ma. W Szczecinie będzie do 7 czerwca.

***

Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Narodowego będzie nadal wspomagać Muzeum Narodowe w pracach nad nową Galerią Sztuki Europejskiej w Szczecinie.

‹ Wróć do listy artykułów